Gaza, ludobójstwo i Holokaust
238 dni od rozpoczęcia rzezi #Gaza. Choć liczba ofiar śmiertelnych izraelskiego ludobójstwa przekroczyła już 36 tys. wciąż nie brak takich, którzy ludobójstwu zaprzeczają.
Jedni robią to cynicznie wspierając izraelski reżim. Inni z niewiedzy czym jest ludobójstwo.
Choć w listopadzie tego roku termin “ludobójstwo” będzie obchodził swoje 80-te urodziny a od podpisania “Konwencji ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa” minęło 76 lat, to termin ten kojarzy się głównie (i niemal wyłącznie) z Holokaustem.
To skojarzenie, jakkolwiek uzasadnione (w końcu sam termin został przez Rafała Lemkina wykuty w odpowiedzi na Zagładę), rodzi wiele problemów. A najpoważniejszym jest traktowanie Holokaustu jako punktu odniesienia, swoistego wzorca z Sevres ludobójstwa.
Holokaust jest jednak na wiele sposobów wyjątkową i nieporównywalną zbrodnią. I nie chodzi wyłącznie o skalę zbrodni, o jej przemysłowy charakter ale głównie o to, że w jego końcowej fazie eksterminacja Żydów stała się celem samym w sobie.
Taki też jest dominujący, popularny, obraz ludobójstwa — czynu, który ma na celu całkowitą eliminację jakiejś grupy ludzi. Tymczasem większość zbrodni ludobójstwa bardzo się do Holokaustu różni. Zwykle jest ono środkiem do realizacji celów a nie celem samym w sobie.
Przyczyn ludobójstwa bywa wiele, ale dominującym powodem jest pozbycie się niechcianej grupy etnicznej. Taka była przyczyna Rzezi Wołyńskiej, w trakcie której ukraińscy nacjonaliści stosowali ludobójstwo jako narzędzie wspomagające czystki etniczne.
Podobne przyczyny miał ludobójstwo bengalskich hindusów w 1971 r., ludobójstwo Kurdów w Iraku w 1988, zbrodnie serbskich i chorwackich nacjonalistów na Bośniakach w l. 90-tych, czy bardziej współczesne ludobójstwa w Darfurze czy Mjanmie (Birmie).
Choć zbrodnie te różniły się przebiegiem czy liczbą ofiar (od kilkudziesięciu tysięcy w przypadku ludobójstwa Bośniaków po kilkaset tysięcy zamordowanych Bengalczyków), to łączy je cel — pozbycie się sąsiedztwa niepożądanej grupy etnicznej.
Zbrodniom tym daleko do skali i potworności Holokaustu, jednak wypełniają one definicję “ludobójstwa”, zawartą w “Konwencji ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa”.
Artykuł II tej konwencji definiuje ludobójstwo jako czyn „dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych, jako takich” i wylicza katalog “ludobójczych” czynów.
Artykuł II.
W rozumieniu Konwencji niniejszej ludobójstwem jest którykolwiek z następujących czynów, dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych, jako takich:
a) zabójstwo członków grupy,
b) spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia psychicznego członków grupy,
c) rozmyślne stworzenie dla członków grupy warunków życia, obliczonych na spowodowanie ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego,
d) stosowanie środków, które mają na celu wstrzymanie urodzin w obrębie grupy,
e) przymusowe przekazywanie dzieci członków grupy do innej grupy.
Co ważne — wystarczy by został popełniony choćby jeden z wymienionych czynów, by można mówić o ludobójstwie. Sama konwencja nie wprowadza też jakiegoś kryterium “ilościowego” — od ilu ofiar można mówić o ludobójstwie.
Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w przeszłości orzekał, że liczba ofiar powinna stanowić “znaczną” część populacji, wobec której dopuszczono się zbrodni. Podobne stanowisko MTS wyrażał w sprawie o ludobójstwo przeciw Izraelowi.
Zbrodnie, których dopuszcza się w Izrael w Strefie Gazy, spełniają kryteria co najmniej trzech pierwszych czynów w katalogu, wymienionego w artykule II Konwencji. A o punktach “b” i “c” możnaby nawet powiedzieć, że to proces, który trwa już od 20 lat.
Powody, dla których Izrael dopuszcza się ludobójstwa w Gazie, są podobne do tych, które przyświecały ukraińskim nacjonalistom na Wołyniu i w Galicji Wschodniej czy serbskim bojówkom w Srebrenicy — chcą, by Palestyńczycy zniknęli ze Strefy Gazy.
Ale nikt rozsądny nie twierdzi, że Izrael planuje wymordować całą, dwu i pół milionową populację Strefy. Tu nawet nie trzeba snuć domysłów a tylko posłuchać izraelskich polityków, którym marzy się “skłonienie” Palestyńczyków do opuszczenia Gazy.
I próbują “przekonać” do tego Palestyńczyków masowo ich mordując oraz sprawiając, że Gaza przestanie się nadawać do życia. To temu służy celowe niszczenie infrastruktury cywilnej i blokowanie pomocy humanitarnej.
Nawet gdyby prawdą było, że to nie kolejna czystka etniczna jest powodem obecnego ludobójstwa a chęć “ukarania” Palestyńczyków za ich walkę z okupacją — nie sprawia to, że izraelskie czyny przestają spełniać kryteria ludobójstwa.
Dlaczego więc nadal tak trudno wielu osobom zrozumieć, że mamy do czynienia z ludobójstwem? Jedną z przeszkód są wspomniane wyżej porównania do Holokaustu, przywoływane przez obie strony tego konfliktu.
Przywołuje je Izrael, mieniący się reprezentantem wszystkich Żydów świata, Żydów którzy doświadczyli Holokaustu. Izraelska propaganda (nie od dziś zresztą) próbuje porównywać palestyński ruch oporu do nazistów i straszy kolejną Zagładą Żydów.
Przywołują je Palestyńczycy, dla których Holokaust jest odległym i nie całkiem zrozumiałym zdarzeniem. Wiedzą jednak, że jest on dla świata euroatlantyckiego synonimem ludobójstwa i próbują w ten sposób skłonić ten świat do reakcji.
Przywołują je wreszcie mieszkańcy zachodu. Część na skutek lub w ramach izraelskiej propagandy, część słuchając palestyńskich wołań o reakcję lub w ramach solidarności z nimi. Zdecydowana większość jednak robi to, bo Holokaust jest tym absolutnym wzorcem ludobójstwa.
I tu pojawia się problem — bo nie sposób porównać przemysłowej eksterminacji 6 milionów Żydów z izraelskimi zbrodniami, popełnianymi w Gazie. Nie tylko ze względu na liczbę ofiar.
Ta rażąca i niezaprzeczalna dysproporcja oraz fakt, że dziś wśród sprawców ludobójstwa są potomkowie ofiar Holokaustu, przyczyniają się do tego, że tak trudno wielu Europejczykom czy Amerykanom dostrzec, że w Strefie Gazy trwa ludobójstwo.
Dlatego, jeśli leży nam na sercu los Palestyńczyków i chcemy zakończenia ich ludobójstwa, nie uciekajmy się do takich porównań. Ani nie są one zasadne ani nie pomagają w zrozumieniu tego, co dziś dzieje się w Palestynie.
Zamiast uciekać się do nieuprawnionych i niepomagających porównań, przypominajmy najważniejszą lekcję, którą powinniśmy wyciągnąć z Holokaustu. Nigdy więcej ludobójstwa.